Recenzja gry planszowej Monopoly Milionerzy

Blog o grach planszowych z pewnością nie miałby sensu, gdybym nie wspomniał o tej grze.

Jest to jedna z pierwszych pozycji, które można było dostać jeszcze kiedy tata Młodego Giercownika sam był w wieku córci. Nawet jeśli wielu blogerów narzeka dzisiaj na jej powtarzalność, na pojawiającą się monotonność rozgrywki w dłuższym odstępie czasu, to i tak wszyscy oni ugną się, kiedy dziecko wejdzie do pokoju z Monopoly w rękach, a z pewnością tak się kiedyś stanie! Zresztą, młode giercowniki powinny zaczynać od prostych produktów…

Gra wydawana była w bardzo wielu edycjach, z pewnością większość z was potrafi w nią zagrać, skupię się zatem głównie na odczuciach Młodego Giercownika oraz na zmianach jakie wprowadzono w wersji gry, którą my mamy w domu, czyli Monopoly Milionerzy.

Zacznę od tego, czemu w ogóle zakupiliśmy Monopoly? Otóż ja mam do niej wielki sentyment, ponieważ poza szachami, warcabami, młynkiem, była to jedna z pierwszych gier, które pojawiły się w domu moich rodziców – wtedy jeszcze jako Eurobiznes z papierowymi pieniążkami, które bardzo przypominały prawdziwe dolce. Do dzisiaj pamiętam jak każdy z grających polował na Wiedeń, bo chociaż najdroższy, generował największe zyski. Ciągle mam przed oczami emocjonujące rzuty kostkami, kiedy rozpoczynał się szalony rajd po stronie planszy najgęściej zajętej przez hotele i domy przeciwnika – kiedy tak bardzo liczyłeś, że wypadnie pytajnik lub chociaż koleje, bo wydasz najmniej, ale nie udawało się i traciłeś długo gromadzony majątek na hipotekach…, były to piękne rodzinne momenty i autentycznie mocne odczucia dla dziecka.

Milionerów wybraliśmy ad hoc, po prostu akurat tylko ta wersja Monopoly była dostępna w sklepie, wiec bach do kosza i jest.

Podoba nam się czarna oprawa, która wydaje się taka bardziej elegancka. Świetne są pionki i ich wymiana podczas gry – tutaj każdy z nas podczas przejścia przez start może przenieść się na wyższy poziom stylu życia milionera i zmienić status swojego pionka. Zaczynamy, do wyboru z: małą łódką (jak na ryby), lotnią, hulajnogą, gokartem, następnie możemy awansować i przesiąść się na: motorówkę, awionetkę, skuter, auto osobowe, a zakończyć rozrywkę będąc pasażerem: wielkiego jachtu motorowego, prywatnego odrzutowca, choppera (Harleya), długiej limuzyny. Poruszanie się lepszym pionkiem daje więcej frajdy i wyższe profity z kart – fajny pomysł.

Inne są w tej edycji pieniądze. My dorośli byliśmy przyzwyczajeni do giętkich banknotów jeszcze z Eurobiznesu, a tutaj mamy twarde płytki – sporo mniejsze, ale dużo grubsze, niełamiące się. Początkowo bardziej przypominały nam żetony niż papierowe pieniądze, ale szybko zdały rezultat przy kontakcie z małymi, wszystkogniotnymi rączkami Młodego Giercownika.

Ostatnią modyfikacją, o której warto wspomnieć są karty Fortuna, którymi przykrywamy nasze pola miast – tu o wymyślnym nazewnictwie dla bogatych snobów, jak Dolina Fortuny czy Rajska Wyspa (chyba lepsze były autentyczne miejscowości, rzecz gustu). Natomiast same miniaturowe karty są przyjemne, ponieważ stanowią dodatkowy, zaskakujący element – formę zagadki, co przyniesie nam tajemnicza Fortuna – w mitologii rzymskiej bogini z rogiem obfitości, kierująca ludzkimi losami.

Młody Giercownik kocha Monopoly, ponieważ rozumie zasady oraz – i pewnie to jest główną tego przyczyną – ponieważ najczęściej w niego wygrywa. Może jest to zaskakujące, jak trzyletnie dziecko triumfuje w grze, hmmm deweloperskiej (w końcu to rozwój przez zakup i sprzedaż nieruchomości), ale może – wystarczy szczęśliwa ręka do kości, a Młody Giercownik rzuty ma jak losy na loterii – dla nas niemożliwe do ogarnięcia, bo zawsze udane!

My oczywiście pomagamy przy płatnościach – podpowiadamy, które kolory banknotów musi oddać do banku przy odpowiedniej transakcji, pokazujemy gdzie patrzeć na nazwy miejscowości kiedy szuka właściwej karty lokacji, a przede wszystkim głośno razem odliczamy przy przesuwaniu pionka na kolejne pola na torze.

Czas spędzony przy grze jest cudowną odskocznią od codziennych trosk, od prozy życia i gonitwy za realną sferą materialną, bo prawdziwe bogactwo i dar to właśnie rodzina oraz chwile, które mamy dla siebie. Pomimo, że gra jest dla nas powtórką z rozrywki, przypomina nam naszą młodość, kiedy była fascynująca i dla nas, jak obecnie dla naszego Młodego Giercownika.

Naszym zdaniem, Monopoly należy posiadać w domu – jest to tradycyjna, klasyczna gra, która już na zawsze weszła do kanonu planszówek, a mnogość wersji dostępnych w sklepach sprawia, że każdy znajdzie swoją ulubioną oprawę tematyczną – przykładowo z zawsze na czasie Star Wars albo z bijącą rekordy popularności Grą o tron.

Pisanie recenzji Państwa produktów jest dla nas fascynującym doświadczeniem. Jesteśmy dumni, ponieważ dotychczas zaufali nam:

Baldar, Black Monk Games. Cartamundi, CUBE Factory of Ideas, DANTE SP. Z O.O., DOBRETO Wydawnictwo, Edipresse Książki, Epideixis, FOXGAMES, Granna, Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Praktycznej Edukacji, Jacobsony, MDR Dystrybucja, OUTDOOR Media, Piatnik, RUSSELL KONDRACKI s.j., TACTIC Games, TM Toys, Zakład Stolarstwa i Tokarstwa w Drewnie Marek Bałos, Zielona Sowa Sp. z o.o

Dołącz i Ty!