Recenzja gry planszowej Było sobie życie

Gra planszowa Było sobie życie, obecnie nie wzbudza w nas wielkiego entuzjazmu, ponieważ jeszcze nie czerpiemy ze wszystkich jej walorów, nie mamy możliwości odkrycia pełni jej zalet. Będę o niej pisał bardziej z pozycji dziecka niż dorosłego, ponieważ największymi jej beneficjentami są właśnie młode giercowniki – w szczególności, szkolni uczniowie.

Gramy w nią co 2-3 dni, ponieważ zważając na wielość kolorów na planszy i przyjemne bajkowe postaci z filmu Alberta Barille Młody Giercownik nader często wybiera ten produkt, ale nas rodziców rozgrywka nuży i fascynuje zarazem grające dziecko – potem to wyjaśnię.

Po otwarciu pudełka od razu zwrócimy uwagę na planszę – ogrom jaskrawych, intensywnych barw, każde pole z rozmaitymi symbolami – młode giercowniki pokochają ten klimat, ale rodzicom może zawrócić w głowie napaćkana paleta malarza i niejednokrotnie poczują przesyt formy. Jeśli dołożymy do tego jeszcze zasadę startu z czterech różnych miejsc na planszy, to na początku po prostu się pogubimy – „w którą stronę się poruszam? A w tę…”

Tradycjonaliści, kochający uporządkowanie i logikę lub wolność wyboru akcji jak w dorosłych grach mogą przestraszyć się tego chaosu. Pamiętajmy jednak, że młode giercowniki nie są poukładane, a ich reakcje są bardzo spontaniczne!

Wykonanie gry nie pozostawia wiele do życzenia – grafiki nawiązują do filmu, co było zamysłem twórców, jakość komponentów zadowala, jedynie brakuje segregatora, ale to można jakość uzupełnić.

Mamy tu postaci znajdujące się w szpitalu, na boisku, w parku, w aptece – okrągłe ilustracje otacza tor ruchu. Są także układy – oddechowy, nerwowy, krwionośny, trawienny. Tylko jedno ale! Nie mają one wiele wspólnego z miejscami, na których staje pionek, ponieważ pytania są wybierane w ciemno i nie zawsze pasują do danego obrazka i odpowiedniego fragmentu planszy. Ta losowość jednak być musi, bo wpływa na regrywalność.

Karty do gry są dobrze wykonane, a detektor odpowiedzi jest fajnym bajerem dla najmłodszych. Dzielą się na talię łatwiejszych i trudniejszych pytań – dla rodzica prawie wszystkie są banalne, ale dla dziecka uczącego się, stają się już pewnym wyzwaniem. Było sobie życie należy traktować przede wszystkim właśnie, jako grę edukacyjną, jako narzędzie kształcenia, wtedy zyskuje w oczach i oceniać je musimy naprawdę wysoko, a wypowiadać się w samych superlatywach.

My siadając do rozgrywki z naszym Młodym Giercownikiem wiele tracimy, ponieważ na pytania odpowiadają rodzice (córka na razie się osłuchuje) – skoro są one zbyt proste dla dorosłego, stają się po prostu monotonne, a przesuwanie pionków po planszy także do zbyt fascynujących nie należy. Cudowną sprawą jest jednak oglądanie jak Młody Giercownik robi postępy! Kiedy samodzielnie rozkłada komponenty i planszę – a przyznać trzeba, że nie każdą potrafi sama odpowiednio ułożyć – kiedy wybiera dla nas pionki i po rzucie kostką głośno liczy i przesuwa swojego ludzika – aż serce rośnie i dusza śpiewa – to jest właśnie rozwój u dziecka!

Jeszcze trochę o samym przebiegu gry. Jej celem jest skompletowanie siedmiu największych okrągłych żetonów Hemo. Na odpowiednich polach zdobywamy lub tracimy Leukocyty i Lekarstwa walcząc z wirusami i bakteriami. Po przejściu przez nasz Start (w odpowiednim układzie) otrzymujemy premię. Karty Szansa i Pech odnoszą się do profilaktyki zdrowotnej i higieny życia – dziecko dowiaduje się, że nie można siedzieć długo przed telewizorem, że należy myć ręce, chodzić na spacery, uprawiać sporty czy jeść śniadanie i wielu innych porządkowych spraw zdrowej codzienności. Natrafimy tu na karę Wirus – przeciwnik oddaje żetony Globinka – i kartę Mistrz, ochrona przed atakiem lub wyzwanie na pojedynek. Odpowiednie karty wyrzucą nasz pionek poza tor na duże okrągłe pola, z których wracamy na odpowiedni Start.

Nasz problem z tą grą to falstart wiekowy i zbyt mała ilość pojedynków na pytania, które są dopasowane pod dzieci. Każdego młodego giercownika należy jednak początkowo wprowadzić w świat gry, im wcześniej tym lepiej – może wyrośnie na zdolnego lekarza lub panią doktor. A rodzice jak my – niech grają! A nie marudzą, bo to dziecko wybiera zabawkę!

Pisanie recenzji Państwa produktów jest dla nas fascynującym doświadczeniem. Jesteśmy dumni, ponieważ dotychczas zaufali nam:

Baldar, Black Monk Games. Cartamundi, CUBE Factory of Ideas, DANTE SP. Z O.O., DOBRETO Wydawnictwo, Edipresse Książki, Epideixis, FOXGAMES, Granna, Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Praktycznej Edukacji, Jacobsony, MDR Dystrybucja, OUTDOOR Media, Piatnik, RUSSELL KONDRACKI s.j., TACTIC Games, TM Toys, Zakład Stolarstwa i Tokarstwa w Drewnie Marek Bałos, Zielona Sowa Sp. z o.o

Dołącz i Ty!