Recenzja gry planszowej Patchwork

Kto by pomyślał, że wyjdzie kiedyś gra o szyciu kołder? Kto by się spodziewał, że praca nad nią może być tak szalenie atrakcyjna? Chyba tylko Uwe Rosenberg, no i na całe szczęście wydawca jego gier, bo dzięki temu możemy teraz bawić się przy Patchwork.

Planowałem nakręcić film z otwierania tej gry, ale Młodego Giercownika i żonę tak bardzo ten tytuł zafascynował, że ubiegli mnie i chwila stracona – chociaż wiele was nie ominęło, bo u nas do kręcenia video, jak to mówią – ani, sprzętu ani talentu. Przyznam jednak, że zdziwiłem się, kiedy okazało się, że wybrały Patchwork, ponieważ początkowo to tato, po wielkich bojach, wymusił jego zakup. Ostatecznie wściekły na moje panny zasiadłem więc do gry i… humor natychmiast się poprawił.

Patchwork przeznaczona jest dla dwóch graczy, których zadaniem jest uszycie z wybranych kawałków materiału całej kołdry, im będzie dokładniejsza tym lepiej. W pudełku znajdziecie dwie kwadratowe kratownice do układania na nich skrawków materiału – puzzli, dwustronną planszę będącą torem czasu i przyznawania kasy – o wyglądzie kołderki lub ślimaczka, całą masę fragmentów przyszłej kołdry – o rozmaitych kształtach, kolorach i wzorach, żetony guzików służących jako środek płatniczy, dwa pionki-znaczniki czasu i większy od nich pionek neutralny oraz pojedyncze łatki do uzupełniania pojedynczych luk.

Wszystkie elementy wykonane są na wysokim poziomie, momentami trzeba jednak uważać przy dokładaniu puzzli, ponieważ ich poszczególne wypustki nie zawsze łączą się lekko i gładko – kwestia czasu, wyrobienia się.

Jest to gra logiczna, co bardzo cieszy, bo sprawny umysł, to zdrowe podejście do życia. Gospodarujecie: zasobami pieniężnymi – żetonami guzików, których określoną ilość wydajecie na fragmenty kołdry – numer przy oznaczeniu guzika na danym kawałku; czasem – odmierzany na planszy i zależny od numerów przy klepsydrze na poszczególnych puzzlach – doszycie każdego fragmentu trwa określoną liczbę jednostek i przynieść może daną liczbę guzików, po przejściu pionkiem ich wizerunku na planszy czasu; puzzlami – w logiczny sposób dopasowujecie je do siebie – tak, żeby nie wychodzić poza kwadratową kratkę i unikać luk (kto by kupił dziurawą kołdrę – ble!).

W grze macie w sumie dwa wybory – albo kupujecie i dokładacie do kołdry jeden z trzech fragmentów materiału stojących przed pionkiem neutralnym – używany właśnie tylko po to, żeby zaznaczać, z których puzzli można wybierać, albo przesuwacie znacznik czasu przed przeciwnika i zbieracie pojedyncze guziki za każde z przebytych pól (plus ewentualnie kolejne za ominięty symbol guzika – wtedy jeszcze zliczacie należną wam ich sumę z kołdry). Jeśli wybieracie odpowiedni rodzaj puzzla, to płacicie, dodajecie do swoich zasobów, a potem przesuwacie pionek neutralny na miejsce, gdzie stał wasz fragment umożliwiając przeciwnikowi dostęp do nowych części. Musicie także przesunąć się na osi czasu. Kiedy przeciwnik wybierze fragment z mniejszym numerem przy klepsydrze, a ciągle jest za wami na planszy czasu to może wykonać kolejny ruch, jako pierwszy – opłacić nowy skrawek materiału lub przesunąć się na czoło wyścigu i zgarnąć guziki z pól. Na planszy czasowej kładziecie pięć łatek, które bierze pierwszy gracz, który je mija i uzupełnia luki w swojej tkaninie. Na koniec gry zliczacie wasze guziki i odejmujecie po dwa punkty za każde niewykorzystane na kratownicy wolne pole. Jeśli jesteście na tyle zdolni, że zapełniliście fragment kołdry o wymiarach 7×7 z dostępnych 9×9 wszystkich pól – otrzymujecie bonus – darmowe siedem guzików.

Patchwork to taki tetris z planowaniem czasu i kosztu. Gra bardzo przypadła nam do gustu, do pełni szczęścia brakuje tylko, żeby żetony guzików były prawdziwymi guzikami – to byłby taki ideał, a można było je wymienić, bo przecież guziki do drogich nie należą.

Młody Giercownik gra z jednym z rodziców – oficjalny wiek gracza to od 8 lat, ale 6-latki już same mogą się bawić, a znamy i na tyle cierpliwe i zaradne 5-letie młode giercowniki, że i one dałyby radę – oczywiście bez planowania strategicznego, tylko przy układaniu na żywioł. Czas zabawy to mniej więcej 30 minut.

Zabawa daje dużo radości i satysfakcji. Zasady się szybko i łatwo tłumaczy. Mistrzowski produkt, który pomimo, że jest grą logiczną, nie męczy umysłu, a daje nam radość z tworzenia. Super!

PS. Może dostanie mi się od żony za te słowa – moim zdaniem – dla pary z młodziakiem fajniejszy zakup od Pojedynku – lepiej się bawiłem (dziecko też) i miałem więcej frajdy z kołdry niż z dokończonego cudu świata.