Recenzja gry planszowej Szczęść Boże

Kiedy zobaczyłem pierwszy raz grę pomyślałem – szkoda, że wydał ją ktoś obcy, a nie Polacy, przykładowo IPN, którego pamiętamy ze świetnej Kolejki. Górny Śląsk jest nasz, co prawda przemysł wydobywczy był budowany w oparciu o kapitał niemiecki, ale jednak trochę smutno, że tworząc dobre gry o tym regionie zarabiają inni, a nie rodzimi wydawcy.

Recenzja ta na pewno nie może być obiektywna – zresztą czy w ogóle mogą one takie być? Piszący to Ślązacy, my tu żyjemy i nawet jeśli nie jesteśmy bezpośrednio związani z górnictwem, to poprzez rozmaite relacje już tak. Sama kultura przenika wszystko wokół i jest w nas. Wielu młodych gwary już nie zna, ci znad morza zawsze jednak usłyszą, że akcent mamy inny, nawet jeśli my tego nie odczujemy. A górnicy, dookoła… Czy to sąsiad z dzieciństwa, który jako młody emeryt wydawał wszystkie pieniądze na alkohol i zapił się na śmierć. Czy kolega z podwórka, który kilka miesięcy po rozpoczęciu pracy w kopalni otrzymał metalową płytkę do przedramienia, już na stałe. Czy wujek, obecnie już sędziwy staruszek grający kiedyś po weselach na łyżkach. I my zazdrościmy im przyszłych emerytur i młodego wieku, w którym skończą pracę – takie jest życie, nierówne jak chodnik pod ziemią! Na pewno jednak przyjemnie nie jest, kiedy w radiu gadają, że w kopalni znowu był wypadek i zastanawiamy się, czy to nie przypadkiem ta, od kumpla Marcina. Jesteśmy jednak świadomi, że po stracie płaczą wszyscy, nie powinno się więc gloryfikować cierpienia wybranych… Ale, czy do takich spraw można mieć dystans?

Szczęść Boże to gra o wydobyciu i handlu węglem na Górnym Śląsku. Graficznie odwzorowana jest fantastycznie – już samo opakowanie przypomina autentyczne zdjęcia z dawnych kopalni przerabianych dzisiaj na genialne muzea. A kiedy oglądamy planszę mamy przed oczami panoramę osiedla Nikiszowiec w Katowicach – kwitnąca życiem, kilka lat temu odnowiona i coraz modniejsza wśród zwiedzających atrakcja turystyczna. W ogóle bardzo dobrze, że przestaje się w końcu niszczyć sztukę industrialną i nawet architekci wielkich marketów chętnie łączą dawne linie z nowoczesną kreską modelarską. Zegar szycht podobny jest do obrotowego koła na wieży szybu, pół-rozety w reprezentacyjnym gmachu tego stylu, albo wręcz do miernika ciśnienia pod ziemią. Sercem gry są oczywiście szyby kopalni: wyglądają niesamowicie – ruchoma winda, boczne chodniki po obu stronach – my pierwszy raz w grach się z tym spotkaliśmy i zrobiło to na nas wielkie wrażenie. Płytki wagoników (żetony chodników węglowych) są mocne i pasując do widowiskowego szybu. Wszystkie znaczniki mamy drewniane – tu ideałem byłyby jednak kamyki – pomalowane na czarno jak węgiel i tym podobne odcienie. Znacznikiem pierwszego gracza jest św. Barbara, czyli patronka górników i to też ma znaczenie i tworzy atmosferę. Pieniądze są słabej jakości, jakby wyjęte z Wysokiego napięcia. Karty zamówień niczym kartki z terminarza, z dobrymi grafikami środków transportu używanego w XIX w. – proponujemy włożyć do koszulek. Wskazówka na zegarze pozwala nam szybciej zliczać punkty. Instrukcja jest ładna, przejrzysta, wszystko objaśniono na przykładach (z obrazkami), jej wielką zaletą jest także nauka terminologii górniczej – jest szola i karbidka – jest klimat!

W Szczęść Boże grają 2-4 osób. Zabawa trwa ok. 1,5h. Wydawca promuje pracę nieletnich – od 10 roku życia, a wydaje nam się, że śląskie bajtle mogą startować z graniem już od rozpoczęcia szkoły podstawowej.

Sama gra jest pozycją typu wyślij robotnika na określone miejsce na planszy po wybraną akcję-pracę. Pozyskujemy odpowiednie żetony chodników, bierzemy zamówienie na dostawę surowca, pozyskujemy marki, magazynujemy niewykorzystane dobra na potem. Fajny jest podział przebiegu gry – można się trochę zorientować w górniczym fachu, nasza dniówka to: warsztaty, wydobycie, załadunki, pieniądze, nowe zamówienia, w końcu koniec szychty – jak w życiu. Piękny pomysł z podziałem wydobycia na poszczególne kroki (w ciemności pierwszy nieuważny, może być naszym ostatnim) – każdy ruch windą, załadunek i wyładunek węgla jest liczony, a wcześniej robotnicy zaznaczają, ile posunięć będziemy mieli do wykorzystania. Bardzo podoba nam się również konieczność zachowania równowagi – strata punktów, jeśli rozbudowujemy chodniki za bardzo w jednym kierunku. Budzi to skojarzenie z niebezpieczeństwem pracy pod ziemią i nieprzemyślanym drążeniem tuneli pod osiedlami mieszkaniowymi – tutaj do niedawna był to powszechny zwyczaj i normą stały się pękające ściany w każdym pokoju.

Młode giercowniki nie oddadzą nam łatwo windy, będą tak przez cały dzień jeździć po pokładach i przekładać urobek. Zresztą, nam też bardzo przypadła do gustu ta zabawa. I wcale nas nie męczy!

Szczęść Boże jest jedną z takich gier, którą warto mieć na własność, ponieważ jest związana z naszą historią, podobnie jak wspomniana na początku Kolejka. Nie wyobrażamy sobie, żeby nie mieli jej w domu Ślązacy – resztę, skrycie liczymy, że udało nam się przekonać. Szczęść Boże!

Film: Szczęść Boże – unboxing

Pisanie recenzji Państwa produktów jest dla nas fascynującym doświadczeniem. Jesteśmy dumni, ponieważ dotychczas zaufali nam:

Baldar, Black Monk Games. Cartamundi, CUBE Factory of Ideas, DANTE SP. Z O.O., DOBRETO Wydawnictwo, Edipresse Książki, Epideixis, FOXGAMES, Granna, Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Praktycznej Edukacji, Jacobsony, MDR Dystrybucja, OUTDOOR Media, Piatnik, RUSSELL KONDRACKI s.j., TACTIC Games, TM Toys, Zakład Stolarstwa i Tokarstwa w Drewnie Marek Bałos, Zielona Sowa Sp. z o.o

Dołącz i Ty!