Recenzja gry planszowej Projekt Manhattan

Dzisiaj przed wami gra, na którą długo czekaliśmy – jedna z dwóch genialnych pozycji, które na ten rok zaplanował wydawca, drugi HIT to oczywiście „Klany Kaledonii”.

Kiedy bawimy się w „Projekt Manhattan” to przypominają nam się stare dobre czasy kiedy w „Red Alert” wypełnialiśmy misje szpiegiem – przejmował on budynek wroga, który wtedy produkował odpowiednie zasoby na nasz użytek; super złośliwe momenty i wielka uciecha, kiedy ominęliśmy wilczury i dotarliśmy do takiego zakładu.

Pozycja, w której walczymy o miano potentata w przemyśle zbrojeniowym, a dokładnie lidera w produkcji bomb atomowych, przeznaczona dla 2-5 graczy w wieku od 13 lat, czas rozgrywki ok. 120 minut – uzależniony oczywiście od liczby graczy.

Celem uczestników zabawy jest zdobycie odpowiedniej liczby punktów za wyprodukowanie i załadowanie na samoloty wybranej ilości bomb na bazie plutonu lub uranu. Klimat niesamowity, w szczególności dla osób interesujących się czasami „Zimnej wojny”, wyścigiem zbrojeń i skalą zniszczenia, jakim skutkuje użycie broni masowej zagłady. Jeden z naszych przyjaciół miał w młodości ksywę „Nuklear”, ponieważ masowo czytał książki o wiadomej tematyce i opowiadał o sile takowego uderzenia, to jest pozycja idealna właśnie dla niego i jemu podobnych.

Każdy z graczy korzysta w swojej turze z jednego wybranego pola na planszy głównej i z dowolnej liczby miejsc w budynkach własnych, wyłożonych na swojej planszy osobistej. Posiadając szpiega może również zajmować budynki postawione przez konkurentów w ilości do limitu ustanowionego na torze tej akcji. Druga możliwość, to przeciwnie – zamiast wysyłać ludzi, ściągamy ich, ale uwaga – ze wszystkich plansz!

A co będziemy tutaj robić poza zbrojeniem i ładowaniem pocisków na bombowce.

Otóż: musimy rozbudowywać swoje imperium produkcyjne o nowe budynki techniczne, rekrutować i szkolić ludzi na uniwersytetach, pozyskiwać z kopalni koncentrat potrzebny dla zakładów wzbogacania – dla pozyskania uranu, oraz do reaktora – wytwarzanie plutonu. Będzie też negatywna interakcja, czyli niszczenie przeciwnika mającego aktualnie przewagę w powietrzu i na ziemi – naloty, oczywiście i związane z nimi naprawy. Skoro eskadra się kurczy, to być musi produkcja myśliwców i bombowców. A wszystko to kosztuje, więc korzystamy z możliwości pozyskiwania środków finansowych na własne przedsięwzięcia lub, co jest właśnie genialne – kradniemy cudze i pasożytujemy na własności rywala, ponieważ zamiast rozwalić, czasem lepiej zając swoim szpiegiem, od promocji czego zaczęliśmy ten tekst.

W tej grze pasuje nam wszystko, począwszy od tematyki nuklearnej, przez nazwy i rodzaje budynków z produkcją bomb związanych, po złośliwą interakcję, której jest tu od groma. Gra jest ślicznie zrobiona – ilustracje, intuicyjne opisy na planszy oraz kartach, grube żetony ludzików, itp. Mechanika związana z układaniem chłopków na kartach jest całkiem sprytna i czuje się, że nie są one tylko do wykładania, ale służą wyższym celom. Ponadto, często korzystając z wybranych opcji z planszy, daną akcję, tylko droższą wypełnia reszta graczy – to rozpędza grę. Świetne są łapówki, dzięki którym bierzemy czasem również słabsze karty.

Jest też w pudle mały dodatek „Narody świata”. Będąc przedstawicielem danego państwa, mamy pewien bonus na starcie, który zmienia dla nas wybraną regułę gry – taka akcja z własnej unikatowej karty naprawdę potrafi zmodyfikować rozgrywkę i wprowadzić wiele pozytywnego chaosu.

Nie warto się nadmiernie rozpisywać, mógłbym oczywiście zająć czas Młodego Giercownika zabawą różowymi lalkami, które masowo kupują córce babcie, ale ja wolę pokazać jej realny świat, w którym zdobywać będzie władzę dominacją swoich militariów, „cwaniaczyć” na obcej ziemi, odkrywać potęgę technologii, za których posiadanie i rozwój grozi nierzadko napaść wrogiego mocarstwa i zmiana reżimu na podporządkowany suwerenowi. Był już taki okres w dziejach, który niby zakończyła Hiroszima i Nagasaki, ale jeśli komuś wydaje się, że na tym koniec, że niebezpieczeństwo minęło, to albo jest naiwniakiem, albo głupcem.

Bycie mocarstwem stoi na atomie, to się nigdy nie zmieni i o tym są gry, takie jak „Zimna wojna” czy właśnie „Projekt Manhattan”. Pozycja dla manipulantów, lawirantów, chytrusów i to w niej lubię. Z pewnością, nie tylko dla chłopaków – gorąco polecam, każdemu!

Za produkt dostarczony do testów dziękujemy Czacha Games

Film: Projekt Manhattan – unboxing

Film: Projekt Manhattan – przebieg gry

Pisanie recenzji Państwa produktów jest dla nas fascynującym doświadczeniem. Jesteśmy dumni, ponieważ dotychczas zaufali nam:

9 Planet, Alexander, Arcane Wonders, Artyzan kreatywnemaluchy.pl, Baldar, Black Monk Games, Brain Games, Cartamundi, Clementoni, CUBE Factory of Ideas, Czacha Games, Dadada.pl, Daily Magic Games, DANTE SP. Z O.O., DOBRETO Wydawnictwo, Edgard, Edipresse Książki, Egmont, Ei System, Epideixis, Finebooks, FOXGAMES, Franjos Selverlag, GeGe Co Ltd, GRAiMY, Granna, Haraka Paka, Heim, ICOM Poland, Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Praktycznej Edukacji, Jacobsony, Jawa, Kangur Sp. z o.o., Let’s Play, LUDERIS, MDR Dystrybucja, Moaideas Game Design, Octigo Sp. z o.o., OGRY Games, Glosel – taniaksiazka.pl, OUTDOOR Media, Piatnik, Podkarpackie Stowarzyszenie dla Aktywnych Rodzin PSAR, Promathematica, Rebel, RUSSELL KONDRACKI s.j., TACTIC Games, TM Toys, Trefl, Trefl Joker Line, Tutuconcept Sp. z o.o., Woodgame, Zakład Stolarstwa i Tokarstwa w Drewnie Marek Bałos, Zielona Sowa Sp. z o.o

Dołącz i Ty!