Recenzja gry planszowej Godzina duszków

Godzina duszków z wiadomych powodów kojarzy nam się z bajką Kacper. Gracze wcielają się tu w sympatyczną zjawę, która musi wypełniać misje w nawiedzonym zamku i zdać egzamin na straszenie.

Planszę tworzy pudełko oraz wkładane w wypustki tekturowe ścianki – mury ochów. Ich układ można odrobinę zmieniać, nie są to jakieś specjalne utrudnienia, ale trochę urozmaicają zabawę. Maska duszka jest papierowa i to jej największy mankament, gdyż dzieci mogą łatwo ją zniszczyć i wtedy trzeba wyszukać jakiś zastępnik – niekoniecznie duszkowy. Lepiej sprawdziłaby się zasłonka materiałowa!

Wiele radości sprawi młodym giercownikom magnetyczna różdżka. Początkowo będą na sucho trenowały łapanie metalowych duszków i artefaktów, pomijając zamek i zasady gry. Samej maski także nie założą tak od razu.

Rozmieszczamy w odpowiednich miejscach na planszy skarby, losujemy kafelek misji z narysowanymi skarbami, oręż w dłoń, zakrywamy oczy i nie podglądamy. Do magicznej pałeczki będą się przyczepiały także monety z duchami, które trzeba doprowadzić na pole startowe, zdjąć i wrócić po skarby. Drogę wskazują nam członkowie drużyny – kierunki lewo-prawo, przód-tył lub inne znajome dziecku, pomagające zorientować się w przestrzeni (kolory pól startowych, okno i drzwi w pokoju, itp.). Kiedy doprowadzimy monetę z duszkiem w dane miejsce obracamy żeton zjawy. Kiedy wszystkie będą zakryte, kolejne trzeba odtransportować już w inne miejsce.

Gra jest śmieszna, sprawia wiele radości, bawimy się wesoło. Taka ciuciubabka na planszy. Nasz Młody Giercownik zachwyca się siłą magnetyczną i możliwościami przyciągania metalowych elementów. Nauka poprzez zabawę zawsze zdaje rezultaty, a toż to prawdziwe czary!

Warto jeszcze wspomnieć o stoperze – teraz młode giercowniki są zazwyczaj bardzo nastawione na wszelką elektronikę, zatem upodobają sobie ten gadżet. Łatwa obsługa, a zawsze to trochę nowoczesności w grach. Tylko pamiętajmy o bateriach!

Szybkie składanie – zawsze dobre i zdrowe dla stóp gdy chodzimy po ciemku! Gra porywająca dzieci – nie w dosłownym znaczeniu. Młodziki bawią się wyśmienicie, dorośli nie przepadają za maską, bo to jednak wygłupy, jednak czasem trzeba spuścić z tonu.

Szybka, pocieszna i sympatyczna – jak Kacper! Gra zręcznościowa, zatem głowa nie boli, a dziecku sprawia przyjemność i daje satysfakcję nie tylko z wygranej, ale z samego uczestnictwa w zabawie. Na dobry początek w sam raz!